środa, 22 stycznia 2014

Papusza, czyli Lalka.


Nagroda na festiwalach w Karlowych Warach, Gdyni, Salonikach, Valladolid, Bitoli, czy ta ostatnia – przyznana na 12. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Pune w Indiach są najlepszą recenzją „Papuszy”, filmu Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze, który oparty na retrospekcji, czarno-biały, w niezwykle poruszający sposób pokazuje nie tylko zapomnianą i niedocenioną kulturę Romów, ale przede wszystkim historię kobiety wyklętej i dramat jej samotności.
Ta dziewczyna przyniesie albo wielką dumę, albo wielki wstyd – taką przepowiednią miała być przywitana na świecie Bronisława Wajs, Papusza, czyli Lalka. Poznajemy ją u schyłku życia, w latach 70., gdy oskarżona o kradzież kury zostaje wyciągnięta z aresztu, by uświetnić koncert własnej twórczości. Jest przestraszona. Złamana. Dogłębnie smutna. Jak zahipnotyzowana powtarza, że nie napisała w życiu żadnych wierszy. Że nie tworzyła. Że nie jest artystką, której szukają. Kolejne retrospekcje z jej życia przynoszą odpowiedź, dlaczego wyrzuca ze świadomości wspomnienie własnej twórczości. Wspomnienie przyjaźni z Jerzym Ficowskim  i Julianem Tuwimem, dzięki którym Jej wiersze były publikowane, a talent podziwiany.
Papuszę poznajemy w różnych momentach Jej życia. Kiedy jako dziewczynka uczy się pisać i czytać. Kiedy jako młoda dziewczyna musi poślubić o dwadzieścia pięć lat starszego wuja. Kiedy przygarnia dziecko, którego matka ginie w czasie wojny. Kiedy żyje w taborze, pogodzona z losem żony nie kochającej swojego męża, a jednocześnie podporządkowanej i posłusznej. I w końcu kiedy poznaje Jerzego Ficowskiego, z którym przyjaźń (a może także skrywane uczucie?) zmienia jej życie. To pod jego wpływem Papusza zaczyna zapisywać swoją poezję. Dzięki niemu poznaje Tuwima, który opublikuje jej wiersze. Wiersze, które staną się powodem wykluczenia, samotności i dramatu kobiety pozbawionej tożsamości.
Papuszę osądzono o zdradę. O wyjawienie największych tajemnic kultury romskiej. I nie chodziło tylko o wiersze, ale też o książkę Jerzego Ficowskiego, w której opisał życie i kulturę Romów. To wykluczenie oburza tym mocniej, że nie była ona jedyną osobą, która rozmawiała z Ficowskim. W końcu żył on w taborze przez dwa lata, ukrywając się po Powstaniu Warszawskim. Papusza poniosła jednak największa karę. Kilkakrotnie przebywała w zakładzie psychiatrycznym (choć nie wiadomo czy naprawdę była chora), została odrzucona i wykorzeniona. Zawsze była inna. Dla Polaków Cyganka, która kradnie, zaklina. Dla Romów, zdrajczyni.
Postać Papuszy, w filmie niesamowicie zagrana przez Jowitę Budnik, budzi podziw, ale też współczucie. Bo to kobieta zagubiona, wrażliwa i niespełniona. Zarówno w miłości. Jak i w życiu.
Film Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze porusza do cna. Surowy krajobraz, emocje wypisane na twarzy głównych bohaterów, tak dosadnie pokazane w zdjęciach Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia, okraszone wspaniałą muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza, pozostają w pamięci na długo. Chyba nigdy nie zapomnę sceny, w której Papusza rzuca się w bólu. Odrzucona i pozbawiona tożsamości.
Wychowałam się na osiedlu sąsiadującym z blokowiskiem, w którym mieszkało kilka rodzin romskich. Żyłam stereotypem. Bo choć idealnie wpasowali się w małomiasteczkowy krajobraz, zawsze postrzegałam ich jako innych. Gorszych. Bo dzieci nie chodzą do szkoły. Bo kobiety rodzą młodo. Bo są porywane i siłą brane na żony. Bo kradną. Bo prędzej czy później oszukają albo zdradzą. Ile z tego było prawdą? Zapewne dużo. Ile wciąż jest? Nie wiem.
Wiem jedno. Nigdy nie spojrzałam na nich przez pryzmat kultury, którą tworzyli przez lata. Przez pryzmat tożsamości, która tak scala ich życia. Jedyne na co mnie było stać to dziecinna kłótnia na podwórku przy bloku, w której kazałam uciekać mojej rówieśnicy-Cygance i tańczyć wokół ogniska. (Ona nie pozostała dłużna i zagroziła mi śmiercią przez powieszenie na pobliskich drutach, które wskazała palcem, zagryzając przy tym usta).
Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze nakreślili mi obraz Romów z innej perspektywy. Pokazali ułamek kultury, o którym nigdy nie myślałam. Tajemnica jest tym ułamkiem. Chęć odizolowania się od gadjów, od białych, którzy, jak pisała Papusza, nigdy ich nie zrozumieją.
Asia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz